Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/316

Ta strona została przepisana.

Zresztą, skrócimy objaśnienia. Łatwo zrozumieć, Że opuszczamy wiele szczegółów, które rozjaśniłyby rzecz dla specjalistów, ale zaciemniłyby ją dla nieświadomych.
Wierzchołek komina maszyny przechodził między dwiema belkami środkowemi.
Gilliatt, bezwiedny naśladowca kogoś nieznanego, odtworzył po trzech wiekach mechanizm cieśli z Salbris — mechanizm bardzo prostaczy i niepoprawny, niebezpieczny dla tego, kto ośmielił się nim posługiwać.
Dodajmy tu, że błędy nawet bardzo znaczne, nie przeszkadzają mechanizmowi działać jakkolwiek. Kuleje to, ale idzie. Obelisk na placu Św. Piotra w Rzymie ustawiony był wbrew wszystkim prawom statyki. Kareta cesarza Piotra była tak zbudowana, iż powinnaby się co krok wywracać, a jednak toczyła się. Wieleż niezgrabncści było w maszynie w Marly! wszystko tam było na podpórkach. Niemniej jednak dawała ona pić Ludwikowi XIV.
Bądź co bądź, Gilliatt był pełen ufności. Taką nawet miał pewność powodzenia, iż udawszy się do swojej krypy osadził w jej bokach dwie pary żelaznych kółek, jednę naprzeciw drugiej, w takiej samej odległości, jak cztery kółka Durandy, do których przymocowane były cztery łańcuchy komina.
Widocznie miał Gilliatt plan bardzo szczegółowy i stanowczy. Ponieważ wszystko było przeciw niemu, więc też przedsiębrał ze swej strony wszelkie możebne ostrożności.
Robił rzeczy pozornie bezużyteczne, a to było znakiem głębokiego namysłu.
Tryb jego postępowania, jęk już nadmieniliśmy zbiłby z tropu każdego dostrzegacza, nawet znawcę.

świadek jego prac, widząc go na przykład z nie-