Podwójna skała Douvres, ten smok granitowy zaczajony na otwartem morzu godził na Gilliatta. Pozwolił mu przystąpić i działać. Przyjęcie to było podobne do gościnności rozwartej paszczy.
Pustynia, przestworza, przestrzeń, które co chwila odmawiają czegoś człowiekowi, niema nieżyczliwość zjawisk dążących swoją drogą; wielkie powszechne prawo nieubłagane i bierne; przypływ i odpływ; skała czarna, plejada, której każdy szczyt jest burzy przewodnikiem, do którego, jak do środkowego punktu promieniują nurty; jakaś zmowa obojętności rzeczowej przeciw zuchwalstwu istoty; zima, chmury, morze oblegające; — oto, co okrążało Gilliatta, obsaczało go powoli, zwierało się niejako nad nim i oddzielało go od żywych, jak loch więzienny, wyrastający dokoła człowieka. Wszystko przeciw niemu, nic za nim. Był osamotniony, opuszczony, osłabiony, podkopany, zapomniany. W śpiżarni jego były pustki; narzędzia jego były poszczerbione lub popsute; dokuczały mu głód i pragnienie we dnie, zimno w nocy; rany i szmaty, łachmany na wrzodach, dziury w odzieży i na ciele, ręce podrapane, nogi pokrwawione, członki wychudłe, twarz trupio-blada — ogień w oczach!
Ogień wspaniały, wola widoczna! Oko człowieka tak jest urządzone, że w niem ukazują się jego przymioty. Nasza źrenica pokazuje ile w nas jest człowieka. Ujawniamy siebie w świetle z pod naszych brwi wychodzącem. Drobna dusza mruga okiem, wielka, miota błyskawice. Jeżeli nic nie błyszczy pod powieką, znaczy to, że nic nie myśli w głowie i nic nie kocha w sercu. Kto kocha ten chce, a kto chce ten błyska i wybucha. Postanowienie zapala ogień we wzroku. Cudny ten ogień — to pogorzel trwożliwych myśli.
Szczytni są uporczywi. Kto jest tylko odważnym
Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/322
Ta strona została przepisana.