Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/344

Ta strona została przepisana.

ba ta sześciu godzin pociągała za sobą stratę godzin dwunastu przynajmniej.
Nie było co myśleć o otwarciu wyjścia z cieśniny zapartej kawałem Durandy. Zapora ta będzie potrzebna przy następnym przypływie morza.
Gilliatt musiał zostać bezczynny.
Siedzieć z założonemi rękoma! to mu się jeszcze nie zdarzyło od czasu, jak znajdował się na skałach Douvres.
Gniewał go ten przymusowy wypoczynek, prawie oburzał, jakgdyby z jego winy pochodził. Myślał sobie: coby też mówiła Deruchetta, widząc, że nic nie robię!
A jednak być może, iż to odzyskanie sił nie było niepotrzebne.
Mógł teraz krypą rozporządzać, postanowił wiec na niej noc przepędzić.
Zabrał swoją owczą skórę z wielkiej skały Douvres, zjadł kilka muszli i dwa czy trzy morskie kasztany, wypił — ponieważ miał wielkie pragnienie, resztę wody słodkiej z kubła, obwinął się skórą, której włos miękko mu przylegał do ciała, układł się jak pies strażniczy koło maszyny; nasunął na oczy czapkę — i zasnął.
Spał głęboko. Po ukończonej robocie zdarza się głęboko zasnąć.

X.
Morze przestrzega.

Wśród nocy przebudził się nagle, jakby za poruszeniem sprężyny.
Otworzył oczy.