Nie polował, ale zajmował się rybołóstwem. Oszczędzał ptastwo, a nie ryby. Biada niemym. Gilliatt był także doskonałym pływakiem.
Samotność stwarza talenta lub niedołęgów. Gilliatt okazywał się pod obiema temi postaciami. Czasami miewał minę bydlęcia, w innych znowu chwilach wzrok jego był szczególnie głęboki. W starożytnej Chaldei bywali tacy ludzie; niekiedy ciemnota pastusza rozjaśniała się i tworzył się mędrzec.
Gilliatt nie umiał więcej, jak czytać i pisać, prawdopodobnie umysł jego był na granicy marzyciela od myślącego człowieka. Człowiek myślący chce, marzyciel poddaje się. Samotność wszczepia się prostaczkom i komplikuje ich w pewien sposób. Bezwiednie przejmują się oni świętem przerażeniem. Tuman otaczający umysł Gilliatta, składał się w równych prawie częściach z dwuch żywiołów, równo ciemnych lecz wcale różnych: wewnątrz mego była nieświadomość; i ułomność zewnątrz tajemnica, przestworze.
Wdzierając się na skały i urwiska, żeglując przy wszelkiej pogodzie po archipelagu, sterując pierwszym lepszym przybywającym statkiem, narażając się we dnie i w nocy w przejściach najniebezpieczniejszych, stał się on zadziwiającym marynarzem, niekorzystając zresztą z tego, i jedynie dla własnej przyjemności i fantazji.
Urodził się na sternika. Prawdziwy sternik myśli więcej o głębi, niż o powierzchni. Fala to rzecz zewnętrzna, zawsze zależna od podwodnego ukształtowania miejsca, które okręt przebywa. Widząc Gilliatta żeglującego po mieliznach, pomiędzy skałami archipelagu normandzkiego, zdawało się, iż człowiek ten ma pod czaszką mapę dna morskiego. Wiedział o wszystkiem i zawsze dawał sobie radę.
Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/38
Ta strona została przepisana.