Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/407

Ta strona została przepisana.

niniejsze wyrazy widział na własne oczy w Serk, w pieczarze zwanej Sklepem, jak głowonóg uganiał się wpław za jednym kąpiącym się. Po zabiciu, przemierzono go: miał cztery angielskie stopy obwodu i można było policzyć jego czterysta smoczków. Zdychające zwierzę konwulsyjnie je wysuwało.
Według Dyonizego Monfort, jednego z tych uczonych, których wielki dostrzegawczy umysł podnosi się i zniża zarazem aż do magji, mięczak ma prawie ludzkie namiętności; może nienawidzieć. I w samej rzeczy, biorąc bezwzględnie — być ohydnym, znaczy nienawidzieć.
Potworność walczy z uczuwaną potrzebą usunięcia się; to właśnie czyni ją wrogiem.
Głowonóg pływający pozostaje, że tak powiemy, w pochwie. Pływa on skurczony. Wystawcie sobie rękaw z pięścią w nim zaszytą Ta pięść to głowa; popycha płyn i posuwa się po nim ruchem falującym. Dwoje oczu acz wielkich, trudno dopatrzeć, bo są koloru wody.
Głowonóg na łowach, czyhający, pragnie się ukryć; zmniejsza się, zgęszcza, przybiera kształt jaknajprostszy. Zlewa się z tem co go otacza. Wygląda jak zmarszczka fali. Podobny jest do wszystkiego, wyjąwszy do czegoś żyjącego.
Głowonóg jest obłudny. Nie zwraca się nań uwagi, a on otwiera się znienacka.
Cóż nad tę klejowatość wolą obdarzoną straszliwszego? Lep utworzony z nienawiści!
I to w najpiękniejszym lazurze przejrzystej wody ukazuje się wstrętna ta, żarłoczna gwiazda morza. Nie przybliża się, co właśnie jest strasznem. Prawie zawsze, gdy się ją ujrzy — jest się złowionym.
W nocy wszakże, zwłaszcza w porze parania się, połyskuje ona fosforycznym blaskiem. To straszydło