między skałami; jak znaleźć te łachmany, kiedy ich nie widać? Gilliatt ze smutkiem myślał o nocy. Tyle gwiazd, a ani jednej świecy!
O ile woda zmniejszyła się w łodzi, o tyle parcie zewntęrzne wzrosło. Wydęcie płachty powiększało się coraz więcej. Było jakby wrzód mający pęknąć. Położenie, na chwilę polepszone, znowu stawało się groźnem.
Zatknięcie otworu było gwałtownie potrzebne.
Gilliatt miał tylko swoją odzież.
Rozłożył ją, jak pamiętamy, na mniejszej skale Douvres, by wyschła.
Teraz poszedł, zabrał ją i położył na krawędzi krypy.
Wziął swoją nasmołowaną kurtkę i ukląkłszy w wodzie włożył ją w szparę, wypychając na zewnątrz wydęcie płachty, a zatem wypróżniając je. Do kurtki dodał skórę owczą, do owczej skóry wełnianą koszulę, do wełnianej koszuli opończę. Wszystko tam poszło.
Jedną tylko miał na sobie część ubrania i tę zdjął nakoniec, by wzmocnić zatkanie. Zdawało się, że ono wystarczy.
Wyłaziło na drugą stronę szpary, a objawiła je płachta. Woda usiłująca wejść, naciskała tę przeszkodę, rozszerzała ją pożytecznie poza szparą i umacniała. Był to rodzaj zewnętrznego kompresu.
Wewnątrz, ponieważ tylko sam środek wydęcia został wypchnięty, więc dokoła szpary i zatknięcia pozostawała listwa, tem szczelniej przylegająca, że same nierówności szpary przytrzymywały ją. Droga, którędy wchodziła woda, była zamknięta.
Ale to wszystko było niepewne. Te same krawędzie szpary które, utrzymywały płachtę, mogły ją przebić, a przez taki otwór woda znowuby wpadła,
Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/426
Ta strona została przepisana.