Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/45

Ta strona została przepisana.


VIII.
Krzesło Gild — Holm — ur.

Napróżno szukałby kto dziś w okolicy Houmet domu Gilliatta, jego ogrodu i małej przystani, gdzie stawiał krypę. A nietylko dom już nie istnieje; zniknął i mały półwysep na którym stał; rozkruszył go kilof burzycieli skał nadbrzeżnych, wozy go przewie zły na okręty handlujących opokę i granitem. Z nadbrzeża w Houmet powstał w stolicy bulwark, kościół i pałac. Cały ten łańcuch skał dawno odjechał do Londynu.
Te skały przedłużające się w morze, są ze swemi szczelinami zazębieniami prawdziwe łańcuchy gór w małych rozmiarach; patrząc na nie doświadczamy takiegoż wrażenia, jakieby uczuł olbrzym spoglądający na Kordylliery. W miejscowym narzeczu nazywają te skały różnokształtne ławicami; jedne są podobne do pacierzowej kolumny, w której każda skała jednę kość przedstawia; drugie do ości rybich, inne do pijącego krokodyla.
Na rogu ławicy, na której stał dom Gilliatta, znajdowała się wieka skała, nazywana przez rybaków Woli-Róg. Skała ta, rodzaj piramidy, podobna była do wierzchołka jersey’skiego, chociaż nie tak wysoka. Podczas przypływu morza, woda oddzielała Woli-Róg od lądu, w chwilach zaś odpływu można było dojść do niego rozdołem skalistym. Osobliwością tej skały było to, że od strony morza fale wyżłobiły w niej niby krzesło. Było to krzesło zdradzieckie. Mimowolnie pociągał cię ku niemu roztaczający się stamtąd pyszny widok; rozległy horyzont ma coś czarującego w sobie. Krzesło to samo się podstawiało; tworzyło ono