Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/46

Ta strona została przepisana.

rodzaj framugi w prostopadłej ścianie skały; dostać się do tej framugi było łatwo; morze, które ją wykuło, urządziło zarazem pod nią jakby wygodne schody z płaskich głazów. Otchłań robi czasem także uprzejmości, ale nie ufajmy jej ugrzecznieniu. Krzesło wabiło, wchodziłeś po schodach, siadałeś; a było tam wygodnie. Siedzenie tworzył granit wygładzony przez pianę, za poręcze służyły dwa zagłębienia, jakby umyślnie wykute, za plecy wysoka prostopadła ściana skały, którą zachwycałeś się spoglądając z dołu, nie pomyślawszy nawet o tem, iż niepodobna wleźć po niej. Nic łatwiejszego, jak zapomnieć się na takim fotelu. Widziałeś stąd wielki obszar morza, krążące w oddali statki, mogłeś wzrokiem gonić żagiel dopóki nie zniknął z widnokręgu; zachwycałeś się, patrzyłeś, roskoszowałeś, czułeś pieszczoty fali i wiatru. W Kajennie jest rodzaj nietoperza bardzo przemyślnego; usypia on cię w cieniu jednostajnym ruchem swych skrzydeł. Wiatr jest takim samym nietoperzem niewidzialnym; jeżeli nie wytępia, to usypia. Spoglądałeś na morze, przysłuchiwałeś się powiewom wiatru i czułeś, jak cię morzy sen zachwytu. Gdy oczy napełnia nadmiar piękności i światła, natenczas zamknąć je jest rodzajem rozkoszy. W tem budzisz się — już zapóźno! Przypływ morza podniósł się zwolna. Woda otoczyła skałę.
Zginąłeś!
Przypływ morza, to okropne oblężenie.
Woda wznosi się zrazu powolnie, potem szybko. Gdy skał dosięgnie, wpada w gniew i pieni się gniewnie. — Iść wpław w pośród sterczących pod wodą skał, to niełatwo. Znakomici pływacy potonęli przy Wolim-Rogu.
W niektórych miejscach i w pewnych chwilach