Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/460

Ta strona została przepisana.

Głos mówił dalej:
Nie można się opierać rzeczom anielskim. Wszelkie prawo jest miłością. Małżeństwo — to Chanaan. Jesteś pani piękną oblubienicą. O łaski pełna, pozdrawiam cię!
Deruchetta odpowiedziała:
— Nie sądziłam, że gorzej postąpię od innych, bywając często na nabożeństwach.
Głos dalej mówi:
— Bóg złożył swoje zamiary w kwiaty, w jutrzenkę, w wiosnę i chce, by kochano. Jesteś pani piękną w świętym mroku nocy. Ogród ten był uprawiany twoją ręką i w jego balsamicznych woniach jest coś z twego oddechu. Pani, spotkania dusz nie od nich zależą. Nie nasza to wina. Byłaś obecną i nic więcej; ja także byłem na schadzce dusz naszych, i nic więcej. Cóżem innego zrobił nad to, że czułem, iż cię kocham? Niekiedy oczy moje podniósłszy się na ciebie pani. Źlem czynił, ale co począć? patrząc na cię, uczułem miłość Nie można temu przeszkodzić. Bywają tajemnicze wole potężniejsze od nas. Najpierwszą ze świątyń jest serce. Mieć twoją duszę w swym domu, to raj ziemski, do którego wzdycham: czy zgodzisz się pani na to? Dopóki byłem ubogim, milczałem. Znam twoje lata, wiem, że masz lat dwadzieścia jeden, ja mam dwadzieścia sześć. Jutro wyjeżdżam, jeśli mi odmówisz, nie wrócę. Czy przyjmujesz pani moją rękę? Oczy moje mimowolnie zadawały ci już nieraz to pytanie. Kocham cię pani, odpowiedz. Pomówię ze stryjem pani, gdy będzie mógł mię przyjąć; ale wprzód zwracam się do ciebie. Rebekę proszę o jej rękę. Chyba, że pani mnie nie kochasz.
Deruchetta schyliła czoło i wyszeptała:
— O! ubóstwiam go!