Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/486

Ta strona została przepisana.

o archaniołach — tyś sam był archaniołem. Cokolwiek mówiłeś, ja to samo natychmiast myślałam. Przed ujrzeniem ciebie, nie wiem, czym wierzyła w Boga. Później, zaczęłam się modlić. I mówiłam do Dulcynei: Ubierz mię prędko, żebym się nie spóźniła na nabożeństwo. I biegłam do kościoła. Otóż co znaczy być zakochaną! A nic o tem nie wiedziałam. Mówiłam sobie: Jak ja się staję nabożna! Ty dopiero oświeciłeś mię, że nie dla Pana Boga chodziłam do kościoła. Wistocie chodziłam dla ciebie. Jesteś piękny, wymowny; gdyś podnosił ramiona ku niebu, zdawało mi się, że trzymasz moje serce na obu swych białych rękach. Byłam szalona i nie wiedziałam o tem. Czy wiesz, jaka jest twoja jedyna wina? Ta, żeś wczoraj wszedł do ogrodu i przemówił do mnie. Gdybyś mi nic nie powiedział, o niczembym nie wiedziała. Pojechałbyś, byłabym może trochę smutną, a teraz umrę. Teraz, gdy wiem, że cię kocham, niepodobna ci odjeżdżać. O czem myślisz? Zdajesz się mnie nie słuchać.
Ebenezer odpowiedział:
— Słyszałaś co wczoraj mówiono.
— Ach!
— Co na to poradzę?
Umilkli na chwilę. Ebenezer znów się odezwał:
— Jedno tylko pozostało mi uczynić. Odjechać.
— A mnie umrzeć. O! poco to morze — czemu niema samego nieba? Odjechalibyśmy razem! Nie trzeba było rozmawiać ze mną. Pocoś do mnie mówił? A więc nie odjeżdżaj. W co się biedna obrócę? Powiadam ci, że umrę. Ty zrobisz świetną karjerę, gdy ja legnę w mogile. O! serce mi pęka. Jestem bardzo nieszczęśliwą. A jednak mój stryj nie jest złym.
Poraz to pierwszy w swem życiu Deruchetta