Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/500

Ta strona została przepisana.

ruchetta mieli tyle jeszcze przytomności, że mogli odróżnić morze od lądu, a Cashmera od innych okrętów.
Po kilku minutach byli już w Havelet.
Ebenezer wszedł pierwszy do łodzi. Deruchetta, w chwili gdy wstępowała za nim, uczuła, że ją zlekka ciągną za rękaw. Był to Gilliatt, który dotknął, fałdu jej sukni.
— Pani, rzekł, nie byłaś przygotowaną do odjazdu. Pomyślałem sobie, że może potrzebować będziesz sukien i bielizny. Znajdziesz pani na pokładzie Cashmera kufer z tem i niewieściemi rzeczami. Kufer ten zostawiła mi matka. Przeznaczyła go dla kobiety, którą zaślubię. Pozwól pani ofiarować go sobie.
Deruchetta nawpół rozbudziła się z marzenia, i obróciła twarz do Gilliatta. Ten, głosem cichym zaledwie słyszalnym, tak mówił dalej:
— A teraz, nie myślę pani zatrzymywać, ale chciałbym się wytłumaczyć. W dniu, w którym stało się owo nieszczęście, byłaś pani w sali na dole i powiedziałaś pewne słowo. Nie przypominasz ich sobie, rzecz bardzo prosta. Nie jesteśmy obowiązani do przypominania sobie wszystkich słów, które się powiedziało. Mess Letthierry był bardzo zmartwiony. Niewątpliwie parowiec był ładny i świadczył wielkie usługi. Zdarzyło się nieszczęście na morzu, kraj cały był wzruszony. Naturalnie, że o tem wszystkiem już zapomniano. Nie tylko ów okręt zginął między skałemi. Nie można wciąż myśleć o jednym przypadku. Chciałem jednak powiedzieć, że gdy nikt nie odważył się tam iść, ja poszedłem. Mówiono, że to niepodobieństwo; nie to było niepodobieństwem. Dziękuję pani, że raczysz słuchać mię cierpliwie. Pojmujesz pani, że udając się tam, nie miałem zamiaru cię obrażać. Zresztą dziwne to rzeczy. Wiem, że pani pilno. Gdyby był czas jeszcze, gdyby można było pomówić, może przy-