Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/51

Ta strona została przepisana.

stał w łodzi zlany ulewę, pośród błyskawic, z obliczem lwa o grzywie z piany. Często schodził mu tak cały dzień w pośród narażania się ciągłego, fal gradu, wichrów, zatargach z burzą; docierał do ginącego statku, ratował ludzi, ładunek, a wieczorem powracał do domu i robił pończochy.
Takie wiódł życie przez lat pięćdziesiąt — od dziesiątego do sześćdziesiątego roku. Z nadejściem sześćdziesiątego roku spostrzegł, iż nie podniesie już jedną ręką kowadła w kuźni Varelin, ważącego trzysta funtów — a wkrótce opanowały go reumatyzmy. Trzeba było wyrzec się morza. Skończył się dla niego żywot bohaterski, patrjachalny się zaczął. I został poprostu starowiną.
Jednocześnie z nabyciem reumatyzmu doszedł do zamożności. Te dwa owoce pracy chętnie trzymają się razem. W chwili, gdy człowiek staje się bogatym, rozbija go paraliż. To uwieńczenia życia.
Mówimy sobie: teraz używajmy!
Na wyspach, jak Guernesey, ludność składa się z osób, które przez całe życie nie chodziły dalej jak wokoło własnego ogrodu, i osób, które spędziły życie na objeżdżaniu świata. Są tam dwojakiego rodzaju oracze: jedni orali ziemię, drudzy morze. Mess Lethierry należał do tych drugich. Znał jednak i ziemię. Żywot jego był ciężkim żywotem pracownika. Mess Lethierry podróżował po lądzie, był pewien czas okrętowym cieślą w Rochefort, potem w Cette; schodził Francję jako czeladnik ciesielski; pracował przy maszynach służących do osuszania kopalni soli w Franche-Comté. Życie tego zacnego człowieka było awanturnicze. We Francji nauczył się czytać, myśleć i mieć wolę. Do wszystkiego rękę przykładał i ze wszystkiego wyciągnął uczciwość. W gruncie był to majtek. Woda była jego światem. Jednem słowem całe niemal