Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/71

Ta strona została przepisana.

mi do bitwy i żeglugi. Krótka galiota Lethiery’ego mogłaby być chyżą w obrotach, bo czas potrzebny do zwrotu zależy od długości statku, — ale ciężkość odejmowała jej tę zaletę, którą nadawała krótkość. Dolne jej wiązanie było za szerokie i to właśnie zmniejszało jej szybkość, gdyż opór wody zależy od najszerszego przecięcia części podwodnej. Przód jej był prostopadły; dziś nie byłoby to błędem — ale w owym czasie zwyczaj niezmienny kazał dawać pochyleniu przodu czterdzieści pięć stopni. Wszystkie krzywizny statku dobrze były obmyślane, za krótkie jednak w stosunku do ich zgięcia, a zwłaszcza do kolumny wody rozpychanej przez statek. Podczas burzy galiota zanadto zagłębiała się to przodem to tyłem, co dowodziło, iż popełniono błąd w umieszczeniu jej środka ciężkości. Ponieważ ładunek nie znajdował się we właściwem miejscu z powodu ciężaru maszyny, więc środek ciężkości przechodził często poza wielki maszt. Wtenczas trzeba było spuszczać się na siłę pary, nie ufając wielkiemu masztowi, który pchał statek, zamiast trzymać go na wietrze. Jedyny na to sposób był popuścić dolne sznury żaglowe; tym sposobem wiatr zatrzymywał się na przodzie i wielki żagiel nie działał już, jakby był tylnym. Manewr to był trudny. Rudel staroświecki nie był, jak dziś na kole, ale z rękojeścią obracającą się na zawiasach, wpuszczonych w belkę na spodzie statku; nadawano mu ruch za pomocą drąga przechodzącego ponad tylną belką galioty. Dwie małe łódki w rodzaju chińskich czółen, wisiały na poprzecznych belkach przedłużonych poza ściany statku. Galiota miała cztery kotwice: jedną wielką, drugą tak zwaną roboczą, working anuhor i dwie boczne. Te cztery kotwice zarzucano na łańcuchach, stosownie do potrzeby, albo za pomocą wielkiej windy, znajdującej się w tyle statku, albo też