małej, umieszczonej na przodzie. Dzisiejsze bezpośrednie działanie lewaru zastępowano wówczas przyrządem wyciągającym kotwice za pomocą windy z pompą. Posiadając tylko dwie boczne kotwice, jedną po prawej, a drugą po lewej stronie, statek nie mógł zatrzymywać się bokiem, więc nie był w stanie oprzeć się wiatrowi przy pewnym kierunku jego, chyba używszy kotwicy roboczej. Pływaki nad kotwicami były należycie urządzone, nie zanurzając się same, utrzymywały ciężar łańcuchów. Szalupa miała odpowiednie wymiary; mogła być bardzo przydatną w razie wypadku i była dość mocno zbudowaną, by wywindować główną kotwicę. Nowością na tym statku było to, iż liny poczęści zastąpione były łańcuchami, co zresztą nie przeszkadzano wcale ruchliwości obrotów, ani też nie zmniejszało siły w razie wytężenia. Maszty chociaż podrzędnego znaczenia, nie miały żadnej wady. Oblistwowanie było mocne, ale niezgrabne, para bowiem nie wymaga takiego wykończenia w drzewie jak żagle. Statek ten płynął z szybkością dwóch mil na godzinę. Rozwijanie żaglów w ten sposób, by przy wietrze stać na jednem miejscu, dokonywało się dokładnie. „Galiota Lethierry’ego” taką, jak była, trzymała się dobrze na morzu, ale nieszczególnie pruła wodę i nie można było powiedzieć, by się zalecała wdziękiem. W razie niebezpieczeństwa, skały, lub trąby morskiej, trudnoby było nią kierować. Obrotom jej towarzyszył trzask niemiły, a tocząc się po falach, stukała jak nowa podeszwa.
Przedewszystkiem statek ten był przewozowym i jak każdy kupiecki, a nie wojenny, urządzonym dla przyjmowania ładunku. Niewielu zabierał podróżnych, przewożenie zaś bydła czyniło trudnem ładowanie. Woły umieszczano na dole; dzisiaj mieszczonoby je na pomoście przodowym. Bębny djabelskiego statku
Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/72
Ta strona została przepisana.