rzawą cykorię, na jesień pasternak, a na zimę rozponkę. Mess Lethierry pozwalał jej trudnić się tem wszystkiem byle nie zawiele zadawała się z łopatą i grabiami, a przedewszystkiem, by sama nie zajmowała się mierzwieniem ziemi. Dał jej dwie służące: jednej było na imię Gracja, a drugiej Dulcynea. Oba te imiona są guernesseyskie. Służące te robiły, co trzeba było w domu i w ogrodzie — wolno im było mieć czerwone ręce.
Sam Lethierry mieścił się w pokoiku z oknami od strony portu, na dole tuż przy wielkiej sieni, gdzie były drzwi wchodowe i gdzie zbiegały się schody z całego domu. W tym pokoju było jego wiszące okrętowe łóżko, chronometr i fajka. Oprócz tego był tam jeszcze stół i krzesło. Belkowaty sufit i ściany wybielone były wapnem; na lewo od drzwi przybita była na ścianie piękna morska mapa kanałowego archipelagu z napisem: W. Faden, 5, Charing Cross, Geographer to His Maiesty, a z lewej strony wisiała również na gwoździach jedna z tych wielkich chust bawełnianych z kolorowanemi sygnałami, używanemi przez marynarkę całego świata, z czterema po rogach sztandarami: Francji, Rosji, Hiszpanji i Stanów Zjednoczonych; w środku zaś był angielski Union-Jack.
Dwie służące Dulcynea i Gracya, były to istoty dosyć właściwie się nazywające. Dulcynea nie była złośliwa, a Gracya nie była brzydka. Dulcynea niezamężna, miała „galanta”; na wyspach Kanału i nazwa i rzecz sama jest w użyciu. Posługa tych dwóch dziewcząt miała w sobie coś kreolskiego, pewien rodzaj powolności właściwej normandzkim służącym. Gracya wdzięcząca się i ładna, bezustannie badała widnokrąg z niespokojnością kotki. Pochodziło to stąd, że mając tak, jak Dulcynea, galanta, miała jeszcze oprócz tego, jak mówiono, i męża, majtka, a obawiała
Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/81
Ta strona została przepisana.