Strona:PL V Hugo Pracownicy morza.djvu/91

Ta strona została przepisana.

przekonała. Ssał, jak mówił, rok 89, a to niedobry pokarm.
Zresztą wiele rzeczy robił naopak. Trudno jest w małym kraiku być samym sobą. We Francji spokojne życie okupuje się zachowywaniem pozorów, w Anglji pozyskaniem poszanowania. Poszanowanie pozyskuje się przestrzeganiem mnóstwa zwyczajów, poczynając od należytego święcenia niedzieli do właściwego zawiązania białej chustki na szyi. „Strzeż się, by cię palcem nie wytykano” — to także groźny przepis. Wskazywanie palcem jest to wyklęcie na małą skalę. Małe miasta, w których lęgną się plotki, celują w złośliwości, która jest odosobieniem ludzi, wyklęciem rozmiarów mikroskopijnychi. Najodważniejsi obawiają się takiego wyklęcia. Stawić czoło kartaczom i huraganom to łatwiej, niż nie cofnąć się przed plotkarką. Mess Lethierry był raczej zacięty niż logiczny: Ale pod naciskiem plotki słabła nawet jego zaciętość. „Dolewał więc i on wody do wina”; jest to wyrażenie oznaczające ustępstwa, do których przyznać się nie chcemy. Trzymał się zdala od duchownych, ale nie zamykał stanowczo drzwi przed nimi. W wypadkach urzędowych i w dniach zwykłych odwiedzin pasterskich, przyjmował duchownych w sposób przyzwoity, czy to był pastor luterski, czy kapelan katolicki. Od czasu do czasu towarzyszył Deruchecie do parafji anglikańskiej, ale i ona sama, jak powiedziano już wyżej, bywała tam, tylko w cztery święta doroczne.
Wogóle jednak, owe kompromisa kosztowały go i jątrzyły, nie nakłaniały go ku duchownym, ale owszem oddalały go od nich. Wynagradzał to sobie zaostrzeniem żartów. On, człowiek bez goryczy, był cierpkim z tej strony i tylko pod tym względem nie można było go pohamować.