objaśnieniami na marginesie: „Szczegółów tych dostarczyła mi kochanka Sylwana Bailly, dobra patryotka, której względy posiadam. Podpisano: „Marat.“ Na placu około Palais-Royal, napis na wodotrysku. „Quantos effundit in usus“[1] zakryty był dwoma wielkiemi obrazami, malowanemi klejowo: jeden przedstawiał Cahiera de Gerville, który wydaje Zgromadzeniu Narodowemu hasło „gałganiarzy“ z Arles; drugi przedstawiał powrót Ludwika XVI-go z Varennes[2]. Wielkich sklepów niewiele było otwartych; wstążki, igły, zabawki dziecinne, krążyły na wózkach oświetlonych wieczorem świeczkami, z których łój spływał na towary; wózki te ciągnęły kobiety. Byłe zakonnice, w jasnych perukach, utrzymywały stragany pod gołem niebem. Niejedna hrabina cerowała pończochy w jakiejś tam budzie, niejedna szwaczka była margrabiną; pani de Boufflers[3] mieszkała na strychu, zkąd patrzyła na swój pałac. Obwoływacze biegali, ofiarując „papiery z nowinami.“ Nazywano „skrofulicznymi“ tych, którzy brodę chowali w chustkę na szyi. Od śpiewaków wędrownych mrowiło się. Tłum wygwizdywał Pitou’a, dzielnego zresztą piosnkarza królewsktego, bo był więziony dwadzieścia dwa razy i stawiano go przed trybunał rewolucyjny za to, że się uderzył poniżej krzyża, wymawiając wyraz „obywatelstwo.“ Widząc głowę swoją w niebezpieczeństwie, zawołał: „Ależ to przeciwna część głowy mojej zawiniła! “ — co rozśmieszyło sędziów i ocaliło go. Ten Pitou wyśmiewał modę ówczesną przybierania imion greckich, łacińskich; ulubiona jego piosneczka opiewała o szewcu, który się
Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/131
Ta strona została przepisana.