od południa uchyla bramę do Francyi królowi hiszpańskiemu. Na północy Dumouriez przechodzi do nieprzyjaciela[1]. Zagrażał on wreszcie więcej Paryżowi niż Holandyi; Nerwinden zaciera Valmy i Jemappes. Filozof Rabaut Sain-Etienne, zdrajca, bo protestant, znosi się z dworakiem Monteskiuszem. Armia jest zdziesiątkowana. Żaden batalion nie ma więcej nad czterystu żołnierzy. Z dzielnego pułku Dwóch Mostów zostało już tylko stu pięćdziesięciu ludzi; obóz w Pamars wydany został; w Givet jest zaledwie sto pięćdziesiąt worków mąki; ustępujemy na Landau; Wurmser naciska Klebera; Moguncya upadla zaszczytnie, Condé nikczemnie, to samo Valenciennes. Niemniej przeto Chancel, broniący Valenciennes, i stary Féraud broniący Condé, są tak dobrze bohaterami, jak Meunier, który Moguncyi bronił. Ale wszyscy inni są zdrajcy. Dharville zdradza w Akwizgranie, Mouton — w Brukselli, Valence — w Breda, Neuilly — w Limburgu, Miranda — w Mastrychcie; Stengel zdrajca, Lanoue zdrajca, Ligonnier zdrajca, Menon zdrajca, Dillon zdrajca; znać, że wyszli z pod obrzydłego stempla Dumouriez’a. Trzeba przykładu. Podejrzane mi są kontrmarsze Custine’a; przypuszczam, że myśli wziąć Frankfurt bogaty, zamiast Koblencyi pożytecznej. Frankfurt może zapłacić cztery miliony kontrybucyi wojennej, dobrze; ale co to znaczy w porównaniu ze zmiażdżeniem koblenckiego gniazda emigracyi?[2] Zdrada, powiadam. Meunier umarł 13-go czerwca, i oto Kleber został sam. Tymczasem Brunświk wzmacnia się i posuwa naprzód. Zatyka chorągiew niemiecką we wszystkich
- ↑ Przegrawszy bitwę pod Nerwinden, zwalił winę tego na komisarzy cywilnych przy wojska. Wezwany do tlomaczenia się, namawiał daremnie wojsko, aby z nim do nieprzyjaciela przeszło i zbiegł sam do niego.
- ↑ Emigracya francuska składała się z książąt krwi, szlachty, duchownych, urzędników i wojskowych i walczyła przeciw Rzeczypospolitej rewolucyjnej.