Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/162

Ta strona została przepisana.

wiem, co Danton mówi do Lacroix; jak wiem, co się dzieje u Teatynów, w pałacu Labriffe, w tej jaskini, do której się zbierają nimfy emigracyi; jak wiem, co się dzieje w domu des Thilles, w pobliżu Gonesse w Valmerange, u dawniejszego administratora poczt, gdzie bywali niegdyś Maury i Cazales, gdzie bywali potem Sieyès i Vergniaud, i gdzie teraz odbywają się schadzki raz na tydzień.
— Wymawiając się, Marat patrzył na Dantona.
Danton zawołał:
— Gdybym miał tylko za grosz władzy, straszne działyby się rzeczy.
Marat mówił dalej:
— Tak, wiem, co ty mówisz, Robespierze, jak wiem, co się działo w Temple, gdzie więźnie przez jesień tylko zjedli ośmdziesiąt sześć koszów brzoskwiń. A lud tymczasem cierpi głód. Wiem wszystko tak dobrze, jak i to, że Roland ukrywał się w pewnym domu przy ulicy la Harpe, w mieszkaniu od podwórza; że sześćset pik na dzień 14-go lipca zrobił Faure, ślusarz księcia orleańskiego; wiem, co robią u tej Saint-Hilaire’y, kochanki Sillery’ego; w dni balowe stary Sillery sam wycierał posadzkę w żółtym salonie przy ulicy Neuve-des-Marthurins; obradowali tam Buzot i Kersaint. Saladin był tam na obiedzie 27-go i z kimże, zgadnij Robespierze? Z twoim przyjacielem Lasource.
— Gadanina — mruczał Robespier. — Lasource nie jest moim przyjacielem.
I dodał zamyślony:
— Tymczasem w Londynie jest ośmnaście fabryk fałszywych asygnatów.
Marat mówił dalej spokojnie, ale lekkie drżenie jego głosu było przerażające.
Stanowicie frakcyę ważną. Tak, ja wiem wszystko, mimo tego, co Saint-Just nazywa milczeniem Stanu.
Marat z naciskiem wymówił te wyrazy i ciągnął dalej: