Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/173

Ta strona została przepisana.

— Kobiety?
— Tak. Między innemi kazał rozstrzelać matkę trojga dzieci. Nie wiadomo, co się z temi dziećmi stało. Co więcej, jest on dowódcą prawdziwym, zna się na wojnie.
— Tak jest istotnie — dodał Cimourdain. — Odbył kampanię w Hanowerze, a żołnierze mawiali: „Richelieu u góry, a Lantenac u dołu.“ Prawdziwym generałem był Lantenac. Niech wam o nim powie Dusaulx, wasz kolega.
Robespier zamyślił się na chwilę, a potem zaczęła się rozmowa między nim a Cimourdain’em:
— A więc, obywatelu Cimourdain, ten człowiek, jest w Wandei.
— Od kiedy?
— Od trzech tygodni.
— Trzeba go ogłosić za wyjętego z pod prawa.
— Zrobione.
— Trzeba nałożyć cenę na jego głowę.
— Zrobione.
— Trzeba przyznać temu, kto go schwyta, dużo pieniędzy.
— Zrobione.
— Ale nie w papierkach.
— Zrobione.
— Złotem.
— Zrobione.
— Trzeba go zgilotynować.
— To się zrobi.
— A któż to zrobi?
— Ty sam.
— Ja?
— Ty. Zostaniesz delegowanym od Komitetu Ocalenia publicznego, z pełnomocnictwem.
— Przyjmuję — rzekł Cimourdain.
Robespier szybko ludzi dobierał; przymiot męża stanu. Wziął z leżącej przed nim teki arkusz czy-