Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/18

Ta strona została przepisana.

tnych Lamartine’a, Chateaubrianda, Villemain’a, Mignet’a, Cousin’a i Thiers’a — a przeciw sobie: Delavigne’a i Scribego. W przemowie ku uczczeniu poprzednika, Lemerciera, poeta między innemi zaznaczył, że posłannictwem każdego autora jest szerzenie cywilizacyi, obrona mas nieszczęśliwych, żądnych polepszenia swego bytu, nawoływanie do zwiększania szkół i księgarni, oraz szerzenie miłości prawa i swobody. W r. 1845 Hugo był mianowany parem Francyi. Od r. 1849, w którym został deputowanym Paryża do Zgromadzenia Prawodawczego, Hugo był już republikaninem zdecydowanym. To też, gdy w r. 1851 nastąpił słynny zamach stanu, poeta wystąpił z całą energią przeciwko tyranii Napoleona, wskutek czego był zmuszony opuścić Francyę na długo.
Przyjechawszy wprost do Brukselli, ogłosił tu książkę p. t. Napoleon le petit, którą dzisiaj trzeba uważać za proroczą. Oto jak ocenia późniejszego bohatera z pod Sedanu: „On jest tylko dusicielem nocnym wolności, człowiekiem, który potruje swoich żołnierzów nie chwalą, jak Napoleon I, lecz winem; będzie to pigmejczyk — tyran swojego ludu. Wielkość, nawet w hańbie, nie tkwi w charakterze tego człowieka. Jako dyktator jest bufonem, a dajcie mu się zrobić cesarzem, będzie śmieszny.“ A dalej taką wizyą zemsty kończy autor swoją satyrę: „Czyż nie widzicie, że 2-gi grudnia jest tylko potężnem złudzeniem, rodzajem kurtyny, po za którą Bóstwo, niby cudowny maszynista, przygotowywa akt ostatni, końcową scenę tryumfalną rewolucyi?! Patrzycie osłupiali na tę kurtynę, pokrytą malowidłami nosów, epoletów i szabli, tych ohaftowanych handlarzy wody kolońskiej, których generałami nazywacie, tych baszów, zwanych urzędnikami, tę miksturę widm i karykatur, którą bierzecie za rzeczywistość. Czy nie widzicie, że kortyna drży pod tchnieniem Tego, który jest za nią?...“
Po tej satyrze rząd belgijski odmówił gościnno-