wiedział te słowa srogie: „Więzienie jest odzieżą kamienną, Javogues, straszny wygrzebywacz trumien w Saint-Denis[1]; Osselin, prześladowca, który ścigał wyjętych z pod opieki prawa, a sam ukrywał u siebie wyjętą z pod opieki panią Charry; Bentabol, który gdy prezydował w Konwencyi, sam dawał znak trybunom, kiedy mają bić oklaski, a kiedy gwizdać; dziennikarz Robert, mąż panny Kéralio, która pisała: „Ani Robespier, ani Marat nie przychodzą do mnie; Robespier niech przychodzi do mnie kiedy zechce, ale Marat nigdy;“ biskup Grégoire, zrazu godzien należeć do kościoła pierwszych wieków chrześciaństwa, ale później za cesarstwa, zostawszy hrabią Grégoire, zatarł ślady republikanina Grégoire; Chenier, brat poety Andrzeja; Vadier, jeden z tych, co kładli pistolet na trybunie; Panis, który mówił do Momoro: Chcę, żeby Marat i Robespier pocałowali się u mnie na obiedzie. — A gdzie mieszkasz? — „W szpitalu waryatów.“ — Bo też dziwiłoby mnie, gdyby gdzieindziej odrzekł Momoro; Legendre, który był rzeźnikiem rewolucyi angielskiej. — Chodź-no, zabiję cię — krzyknął raz do Lanjuinais’a, a Lanjuinais mu odpowiedział: — Przeprowadź wprzód dekret stanowiący, że jestem wołem; Collot d ’Herbois, ów złowrogi komedyant, co miał na twarzy maskę starożytną o dwu ustach, mówiących „tak“ i „nie,“ co jednemi chwalił, a drugiemi ganił, co w Nantes piętnem hańby znacz}d Carriera, a w Lyonie robił bożyszcze z Châliera, co wreszcie wysłał Robespierr’a na rusztowanie, a Marata do Panteonu; Leonard Bourdon, bakałarz; Topsent marynarz; Goupilleau, adwokat, Wawrzyniec Lecointre, kupiec; Duchem, lekarz; Sergent, rzeźbiarz; David, malarz; Józef Egalité, książę. Inni jeszcze: Lecointe-Puiraveau, który żądał, aby w dekrecie ogłoszono, iż Marat oszalał; Robert Lindet, niepokojący
- ↑ Były tam groby królów Francyi.