Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/231

Ta strona została przepisana.

bie takie przeciwieństwa, jak rewolucya francuska i chłop bretoński. Wobec tych bezprzykładnych wypadków, wobec olbrzymiej groźby wszystkich naraz dobrodziejstw, wybuchu gniewu cywilizacyi, nadmiaru szalonego postępu, niezmiernego i niezrozumianego ulepszenia — trzeba postawić tego człowieka zdziczałego, surowego i dziwnego, o jasnych oczach i długich włosach, który żyje mlekiem i kasztanami, zadowala się swą chatą, swym płotem i rowem, rozróżnia każdą wieś sąsiednią po głosie jej dzwonu; pije tylko wodę, chodzi w skórzanym kaftanie, wyszywanym jedwabiem, grubym a haftowanym; centkuje swe suknie, jak przodkowie jego, Celtowie, tatuowali sobie twarze; szanuje swego pana, choćby cierpiał od niego; mówi językiem zamarłym, co myśl jego trzymało jakby w grobie zamkniętą; kłuje swe woły, by je zagnać, ostrzy swe kosy, piele tatarkę, miesi swój placek gryczany, szanuje przedewszystkiem swój pług, a potem swą babkę; wierzy w Najświętszą Pannę i w Białą damę; modli się przed ołtarzem i przy sterczącym na stepie głazie tajemniczym; rolnikiem jest na równinie, rybakiem na wybrzeżu, kłusownikiem w zaroślach; kocha swych królów, swych panów, swych księży i swoje wszy; słucha posępnie morza, stojąc całemi godzinami nieruchomie na bezludnym brzegu.
Czy ów ślepy mógł przyjąć ową jasność?