Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/239

Ta strona została przepisana.
IV.
Ich życie pod ziemią.

Nudzili się ludzie w tych jam ach zwierzęcych. Czasami, nie zważając na wszelkie niebezpieczeństwa wychodzili nocą potańczyć na poblizkiem piaskowisku. Modlili się wreszcie dla zabicia czasu. „Przez cały dzień mówi Bourdoiseau — Jan Chouan kazał nam odmawiać różaniec.“ Z nadejściem pory niepodobna prawie było powstrzymać ludzi z Dolnej Mayenny od wyjścia z kryjówek dla udania się na zabawę podczas dożynków. Niektórzy mieli swoje szczególne pomysły. „Denys — mówi Franche-Montage — przebierał się za kobietę, aby iść na komedyę do Laval; potem wracał do swojej nory.“
Ludzie ci wychodzili znienacka do walki, opuszczali jamę dla grobu. Niekiedy podnosząc pokrycie swego dołu, nasłuchiwali, czy nie walczono w oddali, bój uchem śledzili. Ogień republikanów był regularny, rojalistów przerywany; to im służyło za wskazówkę. Jeżeli ogień plutonowy nagle ustawał znaczyło to, że rojaliści byli pobici; jeżeli strzały przerywane rozlegały się coraz dalej, znaczyło to, że wzięli górę. Biali ścigali zawsze, Niebiescy nigdy bo mieli kraj przeciw sobie.