Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/250

Ta strona została przepisana.

— Co mówisz?
— Mówię, że jeden dawniejszy szlachcic, który trzyma za rzecząpospolitą, bije się z drugim, który trzyma za królem.
— Wszakże niema już króla.
— Jest mały. A najciekawsze to, że oba ci dawniejsi szlachcice są sobie krewni.
Jeździec bacznie słuchał. Oberżysta mówił dalej:
— Jeden młody, drugi stary; to wnuk stryjeczny bije się z dziadkiem stryjecznym. Dziadek jest rojalistą, wnuk patryotą. Dziadek dowodzi Białymi, wnuk Niebieskimi. Ach? nie dadzą sobie pardonu. To walka na śmierć.
— Na śmierć?
— Tak, obywatelu. Patrz-no, chcesz wiedzieć, jakie sobie prawią grzeczności? Oto ogłoszenie, które stary każe wszędzie wywieszać, na każdym domu i na każdem drzewie i kazał nawet przylepić na moich drzwiach.
Gospodarz przybliżył latarnię do arkusza papieru, przyklejonego na jednej połowie drzwi swego domu, a poniew7aż plakat drukowany był dużemi literami, jeździec mógł z konia przeczytać:
„Margrabia de Lantenac ma zaszczyt uprzedzić swego stryjecznego wnuka, pana wicehrabiego Gauvain, że jeżeli panu margrabiemu powiedzie się go pojmać, każe niebawem pana wicehrabiego rozstrzelać.“
— A oto mówił dalej gospodarz — odpowiedź. Odwrócił się i oświetlił latarnią drugi plakat, przylepiony na drugiej połowie drzwi.
Podróżny przeczytał:
„Gauvain uprzedza Lantenac’a, że jeśli go pojmie, każe go rozstrzelać.“
— Wczoraj — rzekł gospodarz — przylepiono na mych drzwiach pierwszy plakat, a dziś zrana drugi, odpowiedź nie dała na siebie czekać.
Podróżny półgłosem i jakby sam do siebie po-