Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/277

Ta strona została przepisana.

on, Cimourdain, stworzył ten filar dla rzeczypospolitej. Jego to uczeń był tym zwycięzcą. Z tego młodego oblicza, któremu sądzony był może Panteon republikański, promieniowała własna myśl jego, Cimourdaina; uczeń, dziecię jego ducha, był już teraz bohaterem, a wkrótce może stanie się chlubą; zdawało się Cimourdain’owi, że widzi własną duszę w geniusz przetworzoną. Widział na własne oczy, jak Gauvain wojował; sam podobien był owemu Chironowi, który widział, jak Achilles walczył. Tajemniczy związek między księdzem a centaurem, bo ksiądz jest człowiekiem tylko do połowy ciała.
Wszystkie wypadki tej przygody, bezsenność wynikająca z rany, przeniknęły Cimourdain’a pewnem upojeniem tajemniczem. Młode życie wschodziło wspaniale, a ku jego głębokiej radości, nad tem życiem miał on zupełną władzę. Jeszcze jedno powodzenie, podobne do tego, którego był świadkiem przed chwilą, a Cimourdain tylko słowo rzecze, żeby rzeczpospolita armię powierzyła Gauvain’owi. Nic tak nie olśniewa, jak podziw na widok powodzenia. W owym czasie każdego kołysało jakieś marzenie wojskowe; każdy chciał stworzyć generała; Danton chciał stworzyć Westermana; Marat — Rossignola; Hebert — Ronsina; Robespier chciał ich wszystkich zniweczyć. Cimourdain mówił sobie: dlaczegożby nie Gauvain? — i rozmyślał. Nie widział przed sobą granic, z jednego przypuszczenia przechodził do drugiego; wszystkie przeszkody znikały. Postawiwszy raz nogę na szczeblu tej drabiny, nikt się nie zatrzymuje. Jest to wspinanie się nieskończone; wychodzi się od człowieka, a wznosi się do gwiazdy. Wielki generał jest tylko dowódcą wojsk; wielki wódz jest jednocześnie kierownikiem idei. Cimourdain marzył, że Gauvain jest wielkim wodzem. Zdawało mu się — bo marzenie szybko bieży — że widzi Gauvain’a na oceanie pędzącego za Anglikami, na Renie karcącego nieprzyjaciół