Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/288

Ta strona została przepisana.

chciała zwyciężyć surowością, druga łagodnością. Która z nich miała otrzymać przewagę? Każda z owych form, forma przebaczająca i forma nieubłagana, miała swego przedstawiciela w tych dwu mężach, z których każdy wywierał swój wpływ i swoją władzę; jeden był dowódcą wojskowym, drugi delegowanym cywilnym; który z tych dwóch ludzi miał zwyciężyć? Jeden z nich, delegowany, miał straszny punkt oparcia: przybył z groźnem hasłem, danem przez Komunę paryzką batalionowi Santerre’a: „Bez miłosierdzia, bez pardonu!“ Mógł wszystko ugiąć pod swoje rozkazy w moc dekretu Konwencyi, stanowiącego, aby każdy karany był śmiercią, kto wypuści na wolność dowódcę uwięzionego lub mu uciec pozwoli; dalej miał zupełną władzę, nadaną mu przez Komitet Ocalenia publicznego, i władzę, której wszystko posłuszne być miało, zgodnie z wolą ROBESPIERRA, DANTONA i MARATA. Drugi, żołnierz, miał za sobą jedną tylko siłę — litość.
Popierało go tylko własne jego ramię, które biło nieprzyjaciół, i serce, które im przebaczało. Jako zwycięzca, sądził, że ma prawo oszczędzać zwyciężonych.
Ztąd starcie, utajone, ale nie głębokie, między tymi dwoma ludźmi. Obadwaj w odmiennych szybowali obłokach; obaj walczyli przeciwko rokoszowi, ale każdy miał swój własny piorun: jeden zwycięztwo, drugi postrach.
W całym okręgu Bocage o nich tylko mówiono, a obawę, jaką ci dwaj ludzie wokoło siebie szerzyli, wzmagało jeszcze to, że mimo zupełnej sprzeczności między nimi, byli z sobą jednak ściśle złączeni. Nigdy dwóch serc nie zbliżyła sympatya głębsza i podnioślejsza; surowy ocalił życie łagodnemu i miał od tego bliznę na twarzy. Jeden z dwóch tych ludzi był wcieleniem śmierci, drugi życia; jeden był pierwiastkiem postrachu, drugi uspakajania — a ko-