Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/297

Ta strona została przepisana.

— Mówicie...
— Do Tourgue.
— Cóż to jest takiego, Tourgue?
— To takie miejsce.
— Wieś, czy zamek, czy folwark?
— Nigdy tam nie byłem.
— Czy to daleko?
— Nie bardzo blizko.
— Z której strony?
— W stronie Fougères.
— Którędy się tam idzie?
— Jesteście w Vantortes — mówił wieśniak — zostawicie Ernée na lewo, a Coxelles na prawo, przejdziecie przez Lorchamp i przez Leroux.
I wieśniak podniósł rękę ku zachodowi.
— Ciągle przed siebie, idąc w stronę, gdzie słońce zachodzi.
Zanim wieśniak opuścił rękę, kobieta już puściła się w drogę.
Wieśniak zawołał.
— Ale strzeżcie się. Tam się biją.
Nie odwróciła się nawet, żeby mu odpowiedzieć, ale szła dalej przed siebie.