Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/299

Ta strona została przepisana.

trzeciej wyprawie krzyżowej. Kamienie z wypukłościami, rozpoczynające łuki u okien, świadczyły o jej wieku. Kto, wstąpiwszy na urwistą pochyłość, zbliżył się do wieży, spostrzegał wyłom, a gdy postanowiwszy wejść, dostał się do wnętrza, znajdował pustki. Było to coś niby wnętrze trąby z kamienia, postawionej na ziemi. Od góry do dołu żadnej przegrody; ani dachu, ani pułapu, ani podłóg, tylko rozwalmy sklepień i kominów, strzelnice do falkonetów na różnych wysokościach, obwódki z kroksztynów granitowych i kilka belek poprzecznych, odznaczających piętra; na belkach gnój ptaków nocnych; ściana olbrzymia i gruba na piętnaście stóp u podstawy, a na dwanaście u wierzchołka; tu i owdzie rozpadliny i dziury, które kiedyś były drzwiami, a przez które widać było schody w ciemnem wnętrzu muru. Przechodzień wszedłszy tam w nocy, słyszał huczące puszczyki i ptastwo nocne, pod nogami napotykał ciernie, głazy i gady, a nad głową, przez czarne koło u samego szczytu wieży, które wyglądało jak otwór olbrzymiej studni, widział gwiazdy.
Po kraju krążyło podanie, że na wyższych piętrach tej wieży były drzwi ukryte, zrobione, jak drzwi w grobach królów judzkich, z wielkiego kamienia obracającego się na osi, które otwierały się, a potem zamykały, nie zostawiając śladu w murze; modę tę architektoniczną przywieziono z wypraw krzyżowych, razem z ostrołukiem. Drzwi takich, gdy je zamknięto, niepodobna było odnaleźć, tak dobrze pasowały do innych kamieni w murze. Dziś jeszcze napotkać można takie drzwi w tajemniczych grodach Anti-Libanu, ocalałych podczas ruiny dwunastu miast za Tyberyusza.