Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/309

Ta strona została przepisana.

a głowa schylona to samo znaczy, co głowa roztrzaskana; w każdych drzwiach oblegany czyhał na oblegającego.
Pod salą okrągłą z filarem były dwie podobneż komnaty, stanowiące pierwsze piętro i dół, a nad nią trzy; ponad temi sześcioma komnatami, które się jedne nad drugiemi piętrzyły, była pokrywa kamienna, stanowiąca platformę. Wychodziło się na nią przez ciasną komorę.
Piętnaście stóp grubości muru, które trzeba było przebić dla umieszczenia wrót żelaznych i w pośrodku których były one wmurowane, trzymało je jakby w pudełku sklepionem, w ten sposób, że drzwi zamknięte znajdowały się od strony wieży równie jak od strony mostu w przysionku, głębokim na sześć do siedmiu stóp z każdej strony; za otwarciem zaś tych drzwi przysionki owe łączyły się z sobą i stanowiły jedno przejście sklepione.
W przedsionku od strony mostu otwierała się w grubości muru furtka do schodów kręconych w ślimaka, prowadzących do korytarza pierwszego piętra pod biblioteką; była to jeszcze jedna trudność dla oblegającego. Zamek mostowy przedstawiał od strony płaskowzgórza ścianę prostopadłą, most był w tem miejscu ucięty. Połączenie go z płaskowzgórzem stanowił most zwodzony, przytykający do nizkich drzwi, ten zaś most zwodzony, który z powodu wysokości płaskowzgórza spuszczał się tylko w kształcie równi pochyłej, prowadził do opisanego już długiego korytarza, zwanego salą straży. Opanowawszy ten korytarz, oblegający, żeby się dostać do drzwi żelaznych, musiał zdobywać schody kręcone, któremi wchodziło się na drugie piętro.