Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/316

Ta strona została przepisana.

Ligawka zapytywała, a trąbka odpowiadała.
Ta trąba wieśniacza zapytywała obóz w imieniu wieży.
— Czy można z tobą mówić?
A trąbka wojskowa odpowiadała w imieniu obozu:
— Tak.
Ponieważ w owe czasy Wandea nie była uznaną za stronę wojującą i w moc postanowienia władzy, nie wolno było porozumiewać się za pomocą parlamentarzy „z rozbójnikami,“ starano się więc radzić sobie w zdarzeniach, uznawanych przez prawa narodów w wojnie domowej. Ztąd przy sposobności mogła się porozumiewać trąba wieśniacza z trąbką wojskową. Pierwsze odezwanie się było tylko zawiązaniem stosunku, drugie stanowiło zapytanie: Czy chcecie słuchać? Jeśli trąbka milczała na ten drugi odzew, znaczyło to odmowę; jeżeli odpowiedziała, znaczyło to zezwolenie i zgadzano się na rozejm kilkochwilowy.
Gdy trąbka na drugi odzew odpowiedziała, człowiek stojący na wieży przemówił i oto co posłyszano:
— Ludzie, którzy mnie słuchacie, jestem Gougele-Bruant, przezwany Niebiesko-żercą, bom wielu waszych natłukł, i przezwany także Wilkołakiem, bo was nabiję więcej jeszcze niż dotąd nabiłem. Ucięto mi pałaszem palec na lufie mojej własnej fuzyi, przy napadzie na Granville; kazaliście zgilotynować w Laval mojego ojca, moją matkę i siostrę moją Jakóbkę, osiemnastoletnią dziewczynę. Wiecie więc kto jestem.
Odzywam się do was w imieniu Jego Jasności margrabiego Gauvain de Lantenac, wicehrabi de Fontenay, księcia bretońskiego, dziedzica na Siedmiu Lasach, mego pana.