Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/317

Ta strona została przepisana.

Wiedzcież tedy z góry, że Jego Jasność margrabia zanim się zamknął w tej wieży, w której go blokujecie, rozdał wojnę między sześciu naczelników, pomocników swoich; Delière otrzymał kraj między drogą do Brestu a drogą do Ernée; Tretonowi dał kraj między Roë i Laval; Jaquetowi, zwanemu Kroi-żelazo, pobrzeża Wyższej Mayenny; Gaulier, zwany Wielki Piotr, dostał Château-Gonthier; Lecomte’a przeznaczył do Craon; Fougères oddał panu Dubois-Gyu, a całą Mayennę panu de Rochambeau. Tak więc, choćbyście wzięli tę forteczkę, końca całej sprawie nie będzie, a gdyby i Jego Jasność życie położył, Wandea Boża z Wandeą królewską żyć będą.
Wiedzcie o tem, że mówię to wszystko, żeby was uprzedzić. Jego Jasność jest tu, obok mnie. Ja jestem ustami, przez które przechodzą jego wyrazy. Wy, co nas oblegacie, zachowajcie się cicho, bo ważną jest rzeczą, abyście posłyszeli co powiem.
Nie zapominajcie, że wiedziecie z nami wojnę niesprawiedliwą. My jesteśmy ludźmi z tutejszego kraju, a walczymy uczciwie i pod wpływem łaski Bożej żyjemy w prostocie i czystości, jak ziółko rosą pokryte. Rzeczpospolita zaczęła nas napastować, ona wniosła niepokój na nasze błonia, ona popaliła nasze domy i zbiory z roli, skartaczowała nasze folwarki, a nasze żony i nasze córki musiały boso uciekać do lasów, gdy jeszcze pieżga zimowa nie umilkła.
Wy, co tu jesteście i słyszycie mnie, ścigaliście nas po lasach, a teraz nas otoczyliście w tej wieży; pozabijaliście i porozpraszaliście tych, którzy się do nas przyłączyli. Macie armaty; zgromadziliście do swojej kolumny garnizony i poczty z Mortain, z Barenton, z Teilleul, z Landivy, z Evran, z Tintenias i z Vitré; zaczem idzie, że was jest cztery tysiące pięćset atakujących nas, którzy się w dziewiętnastu bronimy.