Ta strona została przepisana.
CZĘŚĆ TRZECIA.
W WANDEI.
(Dokończenie.)
Księga trzecia.
RZEŹ Ś‑go BARTŁOMIEJA.
I.
Obudziły się dzieci, a najpierwej mała.
Kiedy się dzieci budzą, to jakby się kwiaty otwierały; zdaje się, że z tych dusz świeżych woń się rozlewa.
Jurcia, mająca dopiero dwadzieścia miesięcy, najmłodsza z trojga i która w maju ssała jeszcze, podniosła maleńką swą główkę, usiadła na posłaniu, zaczęła oglądać swoje nóżki, a potem szczebiotać.
Poranny promień padał na jej kolebkę; trudnoby było powiedzieć, co było więcej różowe: nóżka Jurci, czy Jutrzenka.
Dwoje innych spało jeszcze, mężczyźni zawsze są ociężali. Jurcia, wesoła i spokojna, wciąż szczebiotała.
Jasio był brunecikiem, Alanek szatynkiem, Jurcia blondyneczką. Odcienia w barwie włosów, zgo-