W sposobie wyrażania się Jurci „lala“ oznaczało wszystko, co było do człowieka podobne, a nie były o nim jednak. Dzieciom nie inaczej przedstawia się istota, jak w postaci zjawiska.
Jurcia chwiała się raczej niż chodziła, idąc za braćmi, ale też najchętniej posuwała się a czworakach.
Janek zbliżył się do okna, podniósł głowę, potem nagle ją spuścił i uciekł za mur, rozpoczynający framugę okienną. Spostrzegł kogoś, kto patrzył na niego. Był to żołnierz, jeden z tych, co obozowali na płaskowzgórzu, który, korzystając z zawieszenia broni, a może i przekraczając je trochę, odważył się przyjść aż na brzeg parowu, zkąd można było zapuścić wzrok do wnętrza biblioteki. Alan widząc, że Janek się chowa, przytulił się także do niego, a Jurcia schowała się za nimi. Pozostali tak w milczeniu, nieruchomi, a Jurcia położyła paluszek na usta. Po kilku chwilach ośmielił się Janek i wysunął głowę ku oknu, żołnierz stał tam jeszcze. Cofnął więc Janek głowę coprędzej i wszyscy troje stali, nie śmiejąc ust otworzyć. Trwało to dosyć długo. Znudziła się nakoniec Jurcia tym strachem i ośmieliła się wyjrzeć, żołnierza już nie było. Zaczęli więc znów biegać i bawić się.
Chociaż Alanek podziwiał i naśladował Janka, miał jednak i coś oryginalnego w sobie: udawało mu się robić odkrycia. Braciszek i siostrzyczka zobaczyli, jak zaczął nagle galopować zapamiętale, ciągnąc za sobą mały wózek, który gdzieś tam wynalazł.
Powozik ten dla lalki był tam oddawna, pokryty kurzem, zapomniany, w towarzystwie ksiąg genialnych i popiersi mędrców. Może to była jedna z zabawek, któremi się zajmował Gauvain, gdy dzieckiem był jeszcze.
Ąlanek użył sznurka za bacik i bardzo był pyszny, trzaskając z niego. Takimi są wynalazcy. Kie-