Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/357

Ta strona została przepisana.

pergaminu, na kupowanie którego w sali Saint-Mathurin, a „nie gdzieindziej, “ przysięgali handlujący tym produktem. Pełno było w tym woluminie drzeworytów, miedziorytów i zarysów geograficznego położenia wielu krajów. Na czele była wydrukowana protestacya drukarzy, papierników i księgarzy przeciw postanowieniu rządowemu z roku 1635, okładającemu podatkiem skóry, piwo, zwierzęta wielokopytowe, ryby morskie i papier. Na odwrotnej stronie tytułu była dedykacya Gryfom, którzy tem są w Lyonie, czem Elzewiry[1] w Amsterdamie. Wynikło z tego wszystkiego, że ów egzemplarz był wspaniały, a tak niemal rzadki, jak „Apostoł“ wydany w Moskwie.
Księga była piękna i dlatego zapewne tak się jej Janek przyglądały Wolumin otwarty był właśnie w tem miejscu, gdzie była wielka rycina, przedstawiająca Św. Bartłomieja, niosącego własną swoją skórę na ręku. Rycinę tę widać było z dołu nawet. Gdy już nie było co jeść na gałązce jerzyny, Janek zaczął się przyglądać rycinie okiem straszliwej miłości; Jurcia zaś, której oczy tam patrzyły, gdzie patrzyły oczy braciszka, zobaczywszy rycinę, rzekła do siebie:
— Caca.
Wyraz ten wywołał w Janku postanowienie i ku największemu zdumieniu Allana, stała się rzecz nadzwyczajna.
W jednym kącie biblioteki stało wielkie krzesło dębowe. Poszedł ku niemu Janek, pochwycił je i przyciągnął sam aż do pulpitu. Gdy się krzesło z pulpitem zetknęło, wlazł na nie i położył obie dłonie na księdze.

Stanąwszy tak wysoko, poczuł potrzebę postąpienia hojnie. Ujął „caca “ za róg górny i rozdarł

  1. Drukarze i wydawcy dzieł. Pewien typ czcionek drukarskich od nich się nazywa Elzewirem.