Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/360

Ta strona została przepisana.

ryciny, szarpiąc kartki, wyrywając zakładki, drapiąc oprawę, odrywając naklejoną złoconą skórę, mocując się ze srebrnemi narożnikami, drąc pergamin, nadzierając tekst szanowny, pracując nogami, rękami, paznogciami, zębami — zarumienione, śmiejące się, okrutne, trzy te aniołki zniszczenia zwalczały ewangelistę bezbronnego.
Zniweczyli Armenię, Judeę i Benewent, gdzie się znajdują relikwie Św. Bartłomieja; Natanaela, który jest podobno tym samym, co Bartłomiej, papieża Gelazyusza, który ewangelię Bartłomieja-Natanaela uznał za podrobioną, wszystkie figury, wszystkie mapy. Nieubłagane pastwienie się nad starą księgą tak całkiem, dzieci te zajęło, że ani wiedziały nawet o myszy, niedaleko od nich przebiegającej.
Dokonały wytępienia.
Poszarpać w kawały historyę, legendę, naukę, cuda prawdziwe, czy fałszywe, łacinę kościelną, przesądy, fanatyzmy, tajemnice; porozdzierać religię od gory do dołu — jest to praca nielada dla trzech olbrzymów, a nawet dla trojga dzieci. W tym ich mozole upływały godziny, ale pracownicy dokonali swego. Ze Św. Bartłomieja nic nie pozostało.
Gdy tego dokonano, gdy wydarto ostatnią kartę, ostatnią rycinę rzucono na ziemię; gdy z księgi pozostały tylko brzeżki kart tekstu i rysunków, trzymające się jeszcze grzbietu oprawy, wyglądającej jak szkielet, Janek się podniósł, popatrzył na podłogę, zasłaną resztkami kart rozpierzchłemi, i zaczął klaskać w ręce.
Jurcia wzięła z ziemi jedną z kart, podniosła się, przybliżyła się do okna, którego dolny brzeg narowni był z jej podbródkiem, i zaczęła drzeć na kawałki wielką kartę i wyrzucać je oknem.
Widząc to dwaj jej braciszkowie, to samo zaczęli robić Zbierali karty i darli je, a skończywszy z jednemi, brali inne i darli je znów, a wyrzucali przez okno, jak i Jurcia. I tak karta po karcie, cała księga