Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/368

Ta strona została przepisana.

„Wyjęci są z pod prawa...“
Tu woźny umilkł na chwilę i znów czytał:
„Osoby wskazane pod następującemi nazwiskami lub przezwiskami...“
Wszyscy w tłumie nadstawili ucha.
Głos woźnego stał się grzmiącym. Czytał dalej:
„... Lantenac, rozbójnik.“
— To nasz jaśnie pan — szepnął jeden wieśniak.
W całym tłumie przebiegły szepty: — To nasz jaśnie pan.
Woźny znów czytał:
„... Lantenac, były margrabia, rozbójnik.
Wilkołak, rozbójnik...“
Dwóch chłopów spojrzało na siebie z boku.
— To Gouge-le-Bruant.
— A także niebiesko-żerca.
Woźny czytał dalej listę.
„...Wielkie Serce, rozbójnik...“
Tłum zaszemrał:
— To ksiądz.
— Tak, ksiądz proboszcz Turmeau.
A tak, ma parafię za lasem Chapelle, to proboszcz.
— 1 rozbójnik — dodał człowiek w czapce.
Woźny czytał:
„...Boisnouveau, rozbójnik. — Dwaj bracia Dzidy, rozbójnicy. — Huzar, rozbójnik...“
— To pan z Quellen, dziedzic — rzekł jeden chłop.
„...Kosz, rozbójnik...““
— To dziedzic Sepher.
„...Wymiatacz, rozbójnik...“
— To dziedzic Jamois.
Woźny czytał dalej, nie zważając na te objaśnienia:
„...Guinoiseau, rozbójnik. — Chatenay, zwany Trefnisiem, rozbójnik...“
Jeden chłop szepnął: