Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/392

Ta strona została przepisana.

Nastało milczenie.
Wilkołak, zatrąbiwszy sygnał, zszedł do dolnej sali, margrabia wziął szpadę; dziewiętnastu oblężonych zgromadziło się milcząc w sali na dole i wszyscy uklękli. Słyszano miarowe stąpania kolumny atakowej, która w ciemnościach posuwała się ku wieży; odgłos ten zbliżał się; nagle oblężeńcy poczuli ich przy sobie, tuż przy otworze wyłomu. Wówczas wszyscy klęcząc, przyłożyli do twarzy kolby karabinów i dubeltówek i lufy zatknęli w szczelinach szańca. Jeden z nich, wielkie serce, który był księdzem Turmeau, wstał, i trzymając obnażony pałasz w prawem ręku, a krucyfiks w lewem, rzekł głosem poważnym:
— W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego!
Wszyscy razem dali ognia i rozpoczęła się walka.


IX.
Tytany przeciw olbrzymom..

Wistocie było to przerażające.
Starcie się to bezpośrednie przewyższyło wszystko, co można było sobie wyobrazić.
Chcąc napotkać coś podobnego, trzebaby cofnąć się do wielkich pojedynków Eschylesa, lub do dawnych rzezi feodalnych, do owych „walk na broń krótką“, które trwały aż do siedemnastego wieku, kiedy to dostawano się do fortec przez zasieki w rowach, broniących przystępu do bram; lub wypadałoby sięgnąć tych szturmów tragicznych, w których, jak mówi stary sierżant z prowincyi Alentejo: „Gdy miny zrobiły już swoje, oblegający zbliżą się, niosąc deski obite blachą żelazną, zaopatrzeni w tarcze i po-