wici z przerażającą chyżością, jak po nasypce prochowej. W oka mgnieniu płomień dostał się do drugiego piętra, a wtedy z góry oświetlił wnętrze pierwszego. Jasne światło wydobyło nagle z cienia trzy małe uśpione istotki.
Była to drobna, prześliczna gromadka: nóżki i rączki poplątane, główki jasne, uśmiechnięte.
Matka poznała swoje dzieci.
Wydała krzyk przeraźliwy.
Matki tylko wydać są zdolne taki krzyk niewypowiedzianej trwogi. Nic nad to dzikszego, nic bardziej roztkliwiającego. Gdy go kobieta wydaje, zdaje ci się, żeś usłyszał wilczycę; gdy wilczyca nim zawyje, zdaje ci się, że słyszysz kobietę.
Krzyk Michaliny Fléchard był zawyciem. Homer mówi, że Hekuba zaszczekała[1].
Ten właśnie krzyk usłyszał margrabia Lantenac.
Wspominaliśmy, że margrabia zatrzymał się.
Znajdował się między wyjściem z korytarza, przez który wyprowadził go Halmalo, a parowem. Przez krzaki powikłane nad sobą widział most w płomieniach, wieżę purpurową od łuny, a przez szparę między dwiema gałęziami spostrzegł z drugiej strony nad swoją głową, na skraju płaskowzgórza, naprzeciwko palącego się zamku, twarz obłąkaną i zbolałą, kobietę pochyloną nad parowem.
Ta to kobieta krzyk ów wydała.
Ta twarz nie należała już do Michaliny Fléchard, lecz do Gorgony[2]. Nędzni bywają straszliwymi. Wieśniaczka przeobraziła się w Eumenidę. Chłop-
- ↑ Żona Pryama, króla Troi i matka 19-tu synów, między nimi Hektora, którzy wszyscy prawie zginęli podczas oblężenia tego miasta. Legenda mówi, że ją bogowie zamienili w sukę.
- ↑ Gorgony, mieszkanki piekieł, według mitologii greckiej, zamieniały w kamień swem spojrzeniem. Zamiast włosów, węże miały na głowie. — Eumenidy, furye.