Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/435

Ta strona została przepisana.

schodzić z drabiny z powagą widziadła. Żołnierze, stojący na drabinie, pośpieszyli na dół, wszyscy obecni zadrżeli; ustępowano przed tym człowiekiem, przybywającym z góry, jakby przed zjawiającym się duchem, ze świętą grozą. On jednak pogrążał się zwolna w pomroce, którą miał przed sobą; przybliżał się do tych, którzy się przed nim cofali; marmurowa jego bladość była bez zmarszczki, widmowe jego wejrzenie bez błysku; za każdym jego krokiem ku tym ludziom, którzy zmieszane źrenice utkwili w nim wśród ciemności, zdawał się rosnąć; drabina drżała i dźwięczała pod tą posępną stopą, rzekłbyś posąg komandora, zstępujący do grobu[1].
Gdy margrabia był już na dole i zstąpił z ostatniego szczebla na ziemię, jakaś ręka pochwyciła go za kołnierz. Odwrócił się.
— Aresztuję cię — rzekł Cimourdin.
— Zgadzam się — rzekł Lantenac.


  1. Aluzya do stąpań kamiennego posągu komandora w operze Mozarta „Don-Juan.“