Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/441

Ta strona została przepisana.

lakiej zemsty, w najmniej rozjaśnionej i najwścieklejszej chwili zamętu, gdy zbrodnia dawała wszystek swój płomień, a nienawiść wszystkie swe mroki; w tej dobie zapasów, gdy wszystko staje się pociskiem, a bój tak grobowo ponurym, że nie wiadomo już, gdzie jest słuszność, gdzie uczciwość, gdzie prawda; Nieznany, Tajemniczy ostrzegacz dusz, ponad błaski i mroki ludzkie, roztoczył znagła wielką, wiekuistą światłość.
Ponad posępną walką fałszu z tem, co jest względne, wśród otchłani, zjawiło się naraz oblicze prawdy.
Siła słabych wdała się niespodzianie.
Widziano trzy biedne istoty ledwie co zrodzone, bezwiedne, opuszczone, sieroty, bełkotki, uśmiechnięte, mające przeciw sobie domową wojnę, zemstę, straszną logikę odwetu, morderstwo, rzeź, bratobójstwo, wściekłość, zawziętość, wszystkie Gorgony tryumfujące; widziano niepowodzenie i klęskę haniebnych wichrzeń, którym zleconą była zbrodnia; widziano srogie zamysły pomieszane i zniweczone; widziano, jak stara feodalna dzikość, stara pogarda nieubłagana, wrzekoma świadomość wymagań wojny, interes państwowy, wszystkie zarozumiałe przedsięwzięcia srogiej starości, rozwiały się przed błękitną źrenicą tych, którzy jeszcze nie doświadczyli życia. I rzecz prosta, bo kto nie żył jeszcze, ten źle nie czynił; jest sprawiedliwością, jest prawdą, jest białością i niezmierzone anioły niebios przebywają w drobnych dziecinach.
Widok pożyteczny, rada, nauka; żołnierze, rozwścieczeni w tej wojnie bez miłosierdzia, ujrzeli nagle wobec wszelakiej szkarady, wszelakich pokuszeń, wszelakiego fanatyzmu, wobec morderstw, zemsty zażegającej stosy, śmierci, przybywającej z pochodnią w ręku, w znoszącą się nad niezliczonym zastępem zbrodni — niewinność.
I niewinność zwyciężyła.