Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/446

Ta strona została przepisana.

własnej aureoli? Czyż nie było tam, pomiędzy Gauvain’em a Lantenac’em, widma patrzącego z oburzeniem?
Czy celem rewolucyi było pozbawić człowieka Jego natury? Czy po to ją zrobiono, by rozerwać rodzinę, zdławić człowieczeństwo? Bynajmniej. Rok 89 wyłonił się dla stwierdzenia owych najwyższych rzeczywistości, nie zaś przeczenia im. Zburzyć Bastylię, to wyswobodzić ludzkość; znieść feodalizm, to założyć rodzinę. Twórczość jest początkiem władzy i władza zawiera się w twórczości; niema więc innej władzy, prócz ojcowstwa. Ztąd prawowitość królowej ula, która rodzi swój lud, i będąc matką jego, jest królową. Cóż to znaczy? Znaczy rodzinę, ludzkość; i w gruncie rzeczy lud — jest to człowiek.
Chodziło o to, by wiedzieć, czy skoro Lantenac wrócił do ludzkości, Gauvain powróci do rodziny.
Chodziło o to, by wiedzieć, czy stryj i synowiec złączą się z sobą w wyższej światłości, lub też, czy na postępowość stryja synowiec wstecznictwem odpowie.
Takie w owej wzniosłej rozprawie Gauvain’a z sumieniem zaczynało stawiać się pytanie, a odpowiedź z natury rzeczy wypływała: ocalić Lantenac’a.
Dobrze, lecz Francya!
Tu zawrotne owo zagadnienie zmieniało nagle swą postać.
Jakto! Francya konała, Francya była wydana, odsłonięta, bez szańca! Nie miała już fosy, Niemcy przechodziły Ren; nie miała już murów, Włochy przekraczały Alpy, a Hiszpania Pireneje. Została jej jeszcze wielka otchłań, ocean. Miała za sobą przepaść. Mogła się na niej wesprzeć, i olbrzymia, oparta o całe morze, walczyć z całym lądem. Pozycya w każdym razie niezdobyta. Lecz nie, i tę traciła.