Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/45

Ta strona została przepisana.

niem „The Claymore,“ wyglądała na kupiecką, ale rzeczywiście była wojenną. Miała ciężkie i spokojne ruchy kupieckiego statku; nie należało jednak im ufać. Zbudowana była w dwóch celach, podstępu i walki; oszukiwała, gdy się dało, biła się, gdy musiała. Dla służby, jaką spełnić miała tej nocy, zamiast ładunku towarów, ustawiono między pomostami trzydzieści armat okrętowych wielkiego wagomiaru. Czy to w przewidywaniu burzy, czy też raczej dla dania dobroduszniejszej miny okrętowi, schowano je, to jest wewnątrz mocno związano potrójnemi łańcuchami, a szteinwagami oparto o zaszpuntowane w pomostach otwory. Nic nie widać było z zewnątrz; strzelnice w burcie także były zatkane, a drzwiczki u pomostów zamknięte; była to jakby maska włożona na korwetę. Zwykłe korwety wojenne mają działa tylko na pomoście; ta jednak korweta, zbudowana dla podstępu, zasadzki i niespodzianej napaści, miała pomost bezbronny, a tak była zbudowana, że, jakeśmy widzieli, mogła dźwigać bateryę między pomostami. „Claymore“ była budowy grubej i ciężkiej, co jej nie przeszkadzało szybko płynąć; kadłub jej był najmocniejszy w całej marynarce angielskiej, a w boju miała prawie wartość fregaty, chociaż tylny jej maszt był bardzo mały. Ster, kształtu rzadkiego i wymyślnego, miał rękojeść krzywą, niepraktykowaną w innych okrętach, za którą zapłacono pięćdziesiąt funtów sterlingów w warsztatach okrętowych Southamptonu.
Osada, cała francuska, składała się z oficerów i z majtków zbiegłych z marynarki francuskiej. Ludzie ci byli starannie wybrani; każdy z nich musiał być dobrym marynarzem, dobrym żołnierzem i dobrym rojalistą. Byli to potrójni fanatycy, rozmiłowani w okręcie, w pałaszu i w królu.
— Pół batalionu piechoty morskiej, która w potrzebie mogła być użyta i na lądzie, przyłączono do osady okrętowej.