Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/457

Ta strona została przepisana.

w żyłach krew szlachetną, dalibóg, tę samą krew, co i moja; i ta sama krew, która ze mnie robi człowieka honoru, z ciebie robi łajdaka. Zdarzają się takie osobliwości. Powiesz, że to nie twoja wina. Dalipan, bywa się zbrodniarzem mimowiednie. Zależy to od powietrza, którem oddychamy; od czasów, jak nasze, nie jest się odpowiedzialnym za swe postępki; rewolucya jest szelmą dla wszystkich, i wszyscy wasi wielcy zbrodniarze są wielkie niewiniątka. Co za głupcy, zacząwszy od ciebie! Niech mi cię wolno będzie podziwiać. Tak jest, podziwiam chłopca, pochodzącego, jak ty, ze znakomitej rodziny, zajmującego wysokie w kraju stanowisko, mającego wielką krew do przelania za wielkie sprawy, wicehrabiego tej wieży Gauvain, księcia Bretanii, mogącego być dukiem z prawa i parem Francyi z dziedzictwa, co jest mniej więcej już wszystkiem, czego na tym padole może pragnąć rozsądny człowiek — a który, będąc tem czem jest, bawi się w to, czem jesteś, tak dalece, że sprawia na swych nieprzyjaciołach wrażenie głupca. Ale, pokłoń się pan odemnie księdzu Cimourdainowi.
Margrabia mówił swobodnie, spokojnie, bez żadnego na cokolwiek nacisku, tonem przyjętym w dobranem towarzystwie, z jasnem i niezmąconem okiem, trzymając obie ręce w kieszeniach. Przerwał, odetchnął głęboko i rzekł:
— Nie taję panu, że robiłem wszystko, co mogłem, aby cię zabić. Tak jak mnie widzisz, trzy razy, sam, własną ręką, celowałem na ciebie armatę. Nie było to grzecznie, przyznaję; lecz ktoby sobie wyobrażał, że w wojnie nieprzyjaciel stara się nam podobać, tenby opierał się na fałszywej zasadzie. Bo prowadzimy wojnę, panie synowcze. Wszak prawda, że zabito króla? Piękny wiek.
Zatrzymał się znów, potem mówił:
— I pomyśleć, że nicby się z tego wszystkiego nie stało, gdyby powieszono Woltera, a Russa po-