Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/461

Ta strona została przepisana.

wielkości. Znajdźcie mi dziś Assasa[1]. Drżycie wszyscy o swoją skórę. Nie będziecie już mieć walecznych z pod Fontenoy, którzy kłaniali się wprzód nim zaczęli zabijać; nie będziecie mieć wojowników w jedwabnych pończochach, jak przy oblężeniu Léridy; nie będziecie już mieli tych sławnych dni bitew, w których kity z piór mknęły jak meteory; jesteście narodem umarłym; gwałt najazdu was zgniecie. Jeżeli wróci Alaryk II-gi, nie stanie już przeciw memu Klodoweusz; jeśli wróci Abderam, nie zastanie już przeciw sobie Karola Martela; jeżeli wrócą Saksony, nie zastaną już przeciw sobie Pepina. Nie będziecie już mieli takich walk sławnych, jak pod Agnadel, Rocroy, Lens, Steffarde, Nerwinden, Steinkerk, Marsala, Raucoux, Lawfeld, Mahoń; nie będziecie już mieć Louvines z Filipem Augustem, biorącym do niewoli jedną ręką Renaud’a, hrabiego Bulonii, a drugą Ferranda, hrabiego Flandryi. Będziecie mieli Azincourt, lecz nie będziecie mieć pana de Bacquille, wielkiego chorążego królewskiego, który zginął owinięty w swoją chorągiew. Dalej! idźcie, róbcie swoje! Bądźcie nowymi ludźmi. Nikczemnijcie.
Margrabia zamilkł na chwilę, potem rzekł:
— Ale zostawcie nam naszą wielkość. Zabijajcie szlachtę, zabijajcie księży. Wywracajcie, niszczcie, mordujcie, tratujcie wszystko nogami; rzućcie stare zasady pod stopy swoje: tron, ołtarz, Boga samego! Wasza to rzecz. Jesteście zdrajcy i podli, niezdolni do poświęcenia i ofiary. Powiedziałem swoje. Teraz każ mnie gilotynować, panie wicehrabio. Mam zaszczyt być najniższym twym sługą.
I dodał:
— Ach! wypowiedziałem ci całą prawdę! Cóż to-mi szkodzi? Jam już umarły.

— Jesteś wolny — rzekł Gauvain.

  1. Kapitan w wojsku francuskicm, poświęcił się w r. 1758 dla ocalenia armii, wołając, że Niemcy są pod obozem.