Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/480

Ta strona została przepisana.

— Gdy wejdziesz na szczyt drabiny, dosięgniesz Boga; królestwo Boże otworzy się dla ciebie.
Cimourdain poruszył ręką, jakby przywołując.
— Gauvainie, powróć na ziemię. Chcemy urzeczywistnić wszystko, co jest możliwem.
— A więc przedewszystkiem nie róbże tego niemożliwem.
— Co jest możliwe, to zawsze się urzeczywistnia.
— Nie zawsze. Gdy szorstko potrącisz utopię, zabijesz ją. Niema nic bezbronniejszego nad jajko.
— A jednak trzeba pochwycić utopię, narzucić jej jarzmo rzeczywistości i osadzić ją w fakcie, jak w ramach. Myśl oderwana powinna się przemienić w myśl ujętą; straci przez to na piękności, lecz na użyteczności zyska; będzie mniejszą, ale lepszą. Trzeba, żeby prawo jednostek weszło do ogólnego prawa; a gdy prawo jednostek stanie się prawem ogólnem, wówczas będzie prawem bezwzględnem. To władnie nazywam możliwem.
— Możliwem jest coś więcej jeszcze.
— Ach! znów wpadasz w marzenia.
— Możliwe jest, jak ptak tajemniczy, zawsze szybujący ponad człowiekiem.
— Trzeba go złowić.
— Żywego.
Gauvain mówił dalej:
— Myśl moja jest taka. Jeśliby Bóg chciał, żeby człowiek się cofał, to byłby mu dał oko w tyle głowy. Patrzmy zawsze w stronę jutrzenki, rozkwitu, narodzin. To, co upada, daje zachętę temu, co wstępuje w górę. Skrzypienie starego drzewa jest wezwaniem dla nowego drzewa. Każdy wiek spełni swoje dzieło, dziś obywatelskie, jutro ogólnie ludzkie. Dziś kwestya prawa; jutro kwestya zapłaty. Zapłata i prawo, to w gruncie rzeczy jedno i to samo. Człowiek nie po to żyje, żeby nie był płaco-