Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/88

Ta strona została przepisana.

Majtek zsiniał, grube krople potu spływały mu z czoła; drżał jak liść, od czasu do czasu całował różaniec. Gdy starzec skończył, rzucił pistolet i padł na kolana.
— Łaski, panie! przebacz mi, wołał; mówisz jak sam Bóg dobry. Zawiniłem. Moj brat zawinił. Zrobię wszystko, aby naprawić jego występek. Rozrządzaj mną. Rozkazuj. Będę posłusznym.
— Przebaczam ci — rzekł starzec.


II.
Pamięć wieśniaka warta umiejętności wodza.

Zapasy żywności, będące w łódce, okazały się użyteczne.
Dwaj tułacze, zmuszeni do dalekich zbaczań i okrążeń, dostali się do brzegu dopiero po trzydziestu sześciu godzinach. Spędzili noc na morzu; ale noc była piękna, choć jak dla uciekających zbyt księżycowa.
Musieli z początku oddalić się od Francyi i wydostać na pełne morze w kierunku Jersey.
Słyszeli ostatni wystrzał korwety zdruzgotanej, niby ostatni ryk lwa, którego myśliwi zabijają w lesie. Potem nastała cisza na morzu.

Korweta „Claymore“ zginęła w taki sam sposób, jak Mściciel;[1] lecz sława zapomniała o niej. Nie jest bohaterem, kto walczy przeciw swemu krajowi.

  1. „Le Vengeur“ okręt wojenny francuski. W bitwie morskiej pod Brest przeciw Anglikom w 1794, okręt ten, straciwszy trzy maszty, zalany na spodzie wodą, gdy trzecia część załogi poległa lub stała się niezdolną po boju, wola! się pogrążyć w morzu razem z 356 marynarzami, niż się poddać, i znikł pod falami, przy okrzyku „Niech żyje rzeczpospolita!“