Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/91

Ta strona została przepisana.

— Dobrze. Teraz uważaj. Ile mil możesz zrobić na dzień?
— Dziesięć, piętnaście, ośmnaście, dwadzieścia, jeśli potrzeba.
— Będzie potrzeba. Nie straćże ani słowa z tego, co ci powiem. Pójdziesz do lasu Saint-Aubin.
— Niedaleko Lamballe.
— Tak. Na skraju wąwozu między Saint-Rieul i Pledeliac stoi wielki kasztan. Zatrzymasz się przy nim. Nie ujrzysz tam nikogo.
— A przecież tam ktoś być może. Rozumiem.
— Zahukasz. Czy umiesz hukać?
Halmalo wydął policzki, obrócił się ku morzu i rozległo się hukanie sowy.
Rzekłbyś, że głos ten dobywał się z nocnych ciemności; tak podobny był i złowrogi.
— Dobrze — rzekł starzec, umiesz.
Podał majtkowi węzeł z zielonego jedwabiu.
— Oto moja kokarda dowódcy. Weź ją. Wiele na tem zależy, aby nikt jeszcze nie znał mego nazwiska. Ale ten węzeł wystarczy. Lilię w nim wyhaftowała siostra króla w więzieniu Temple.
Halmalo przykląkł. Wziął ze drżeniem węzeł z kwiatem liliowym i zbliżył do niego usta; nagle zatrzymał się jakby przerażony, pytając:
— Czy mogę?
— Możesz, wszakże całujesz krzyż.
Halmalo pocałował lilię.
— Powstań! — rzekł starzec.
Halmalo powstał i złożył węzeł na piersiach.
— Słuchaj uważnie, co powiem. Oto hasło: „Powstańcie.“ „Bez pardonu.“ Owoż na skraju lasu Saint-Aubin zahukasz; zahukasz trzy razy. Za trzeciem huknięciem wyjdzie z pod ziemi człowiek.
— Z jamy pod drzewami. Rozumiem.
— Człowiekiem tym jest Planchenault, którego zwą także Serce-Króla. Pokażesz mu ten węzeł. Zrozumie. Pójdziesz następnie drogami, które sobie wy-