Strona:PL V Hugo Rok dziewięćdziesiąty trzeci.djvu/95

Ta strona została przepisana.

gefeu pójdziesz do lasu Montchevrier, gdzie przebywa Benedicite, który jest dowódcą dwunastu. I to zuch. Odmawia swoje Benedicite, strzelając do ludzi W wojnie niema czułostek. Z Montchevrier pójdziesz...
Tu przerwał.
— Zapomniałem o pieniądzach.
Wyjął z kieszeni i podał Halmalowi woreczek i pugilares.
— W tym pugilaresie jest trzydzieści tysięcy flanków asygnatami, to niby coś jak trzy liwry i dziesięć susów. Należy dodać, że asygnaty są fałszywe, ale i prawdziwe tyleż zupełnie warte. W woreczku zaś, uważaj, sto ludwików w zlocie. Daję ci wszystko, co mam. Niczego tu już nie potrzebuję. Zresztą lepiej, aby nie znaleziono przy mnie pieniędzy. Wracam do rzeczy. Z Montchevrier pójdziesz do Antrain, gdzie zobaczysz się z panem de Frotté, z Antrain do Jupelliére, gdzie zobaczysz się z panem de Rochecotte: z Jupelliére do Noirieux, gdzie zobaczysz się z księdzem Baudoin. Spamiętasz wszystko?
— Jak pacierz.
— Zobaczysz się z panem Dubois-Guy w Saint-Brice en-Cogles, z panem de Turpin w Morannes, oszańcowanej wiosce, i z księciem de Talmont w Chateau-Gonthier.
— Czy książę będzie ze mną — gadać?
— Przecież ja z tobą mówię.
Halmalo zdjął kapelusz.
— Wszyscy przyjmą cię dobrze, gdy pokażesz lilię wyhaftowaną ręką królewskiej siostry. Nie zapominaj, że musisz być w miejscach, w których napotkasz górali i wałkoniów. Przebierzesz się. To łatwo. Ci republikanie są tacy głupi, że myślą, iż w kapocie niebieskiej, w kapeluszu trójkątnym i z ko-