wadzić razem dwie wojny: wielką i małą. Wielka sprawia więcej hałasu, mała więcej skutku. Wandea jest dobra, szuanerya gorsza; a w wojnie domowej najgorsza jest najlepszą. Dobroć wojny ocenia się według ilości złego, które wyrządza.
Zamilkł na chwilę.
— Halmalo, dużo ci powiedziałem. Nie rozumiesz wyrazów, ale pojmujesz rzeczy. Powziąłem ku tobie zaufanie, widząc, jak kierowałeś łodzią; nie znasz geometryi, a wykonywasz na morzu obroty zadziwiające; kto potrafi kierować łódką, może być sternikiem powstania; z tego, jak się sprawiłeś na morzu, śmiało wnoszę, że wywiążesz się dobrze ze wszystkich mych zleceń. Uważaj. Powiesz tedy dowódzcom, nie dosłownie, ale jak będziesz umiał, już będzie dobrze. Wolę wojnę w lasach, niż wojnę w polu; nie idzie mi o wystawienie w szeregach stu tysięcy wieśniaków na kule niebieskich żołnierzy i artyleryi pana Carnota[1], chcę mieć nim miesiąc upłynie pięćkroć sto tysięcy zabijaczy, zaczajonych po lasach. Armia rzeczypospolitej to moja zwierzyna. Polować skrycie jest to wojować. Jestem strategiem zarośli. Znów słówko, którego nie zrozumiesz, mniejsza o to, ale to zrozumiesz: Bez pardonu! a wszędzie zasadzki! Chcę bardziej rozwinąć szuaneryę niż wandeizm. Dodasz, że Anglicy są z nami. Bierzemy rzeczpospolitą we dwa ognie. Europa nam pomaga. Trzeba raz skończyć z tą rewolucyą. Królowie wiodą z nią wojnę królestw, my wydajmy jej wojnę parafii. Oto co powiesz. Zrozumiałeś?
— Zrozumiałem. Wszędzie zabijać i palić.
— Właśnie.
— Nie dawać pardonu.
- ↑ Łazarz Mikołaj Małgorzata Carnot, znakomity inżynier wojskowy, zwany organizatorem zwycięztw w rzeczypospolitej, minister wojny pod Napoleonem I i t. d. Po drugiej restauracyi we Francy i uszedł z kraju i przebywał czas jakiś w Warszawie. Umarł w Magdeburga w 1823.